sobota, 14 marca 2015

Funty vs Złotówki



To normalne i zrozumiałe, że Polak przelicza na złotówki. W zaokrągleniu 5:1. Jednak załóżmy, że jest 1:1. Najniższa pensja w Szkocji wynosi około 1200, w Polsce to też często spotykana stawka. Na potrzeby tego wpisu załóżmy więc, że podajemy wszystko w jednostkach, nie ważne jaka to waluta.
Zarabiasz więc 1200. Przyjmijmy wariant, że masz partnera i dziecko. Partner (zwykle partnerka) pracuje na "part time" i zarabia połowę, razem macie 1800 miesięcznie.
Za wynajęcie mieszkania płacicie około 500 - to może być i 300, jeśli zamieszkacie w małej wiosce, w domku z ogródkiem. Za mieszkanko w mieście, z dwiema sypialniami, niedaleko od centrum czy od morza trzeba dać 430-500.
Zostaje 1300. Z tego opłacacie podatki, opłaty, internety - zostaje 1000. Przeciętne zakupy na tydzień- 10 dni, żarcie i chemia, to kwestia 60-100, zależy kto ma jakie potrzeby. Butelka dobrego wina - średnio 5, chleb w polskim sklepie - 1,60, duża paka papieru toaletowego w Lidlu - 4-6, paracetamol 8 tabletek - od 0,3 do 1, bilet autobusowy 1-2, litr benzyny- 1,12, buty - 10-70, idiotycznie drogie są np. po 150, kurtka przeciwdeszczowa Trespass lub Regatta - 20-50, torebki skórzane wszelkich wzorów i kolorów - średnio 20-25.
Wizyta w restauracji to koszt 15-20 od osoby, driny są średnio po 3-5, chociaż zdarzają się i po 2 (np. gin z tonikiem czy rum z colą). Bilet do kina - 25 za 2+1 ulgowy. Wypasiony abonament na najnowszą komórkę - około 30.
Mogę tak pisać cały dzień...




Wiele rzeczy można kupić za 1, a ceny rzędu 0,15, 0,25, 0,50 też nie należą do rzadkości. Syn często naciąga nas na jakieś durnowate słodycze, popularne w szkole, zwykle są właśnie za mniej niż 1.
Kawa w kawiarni zwykle 2-2,50, dżinsy 7-20, buty sportowe - 20-40, śniadanie w restauracji ok 5. Dziecko - to już zależy jak bardzo chcecie rozpieszczać. Na ciuchy wydaje się niewiele, w szkole są mundurki, parę dni temu za nowy komplet (mimo usilnych próśb Syn nie chce przestać rosnąć) w składzie: 2 pary spodni garniturowych, dwie polówki, dwie koszule i dwie pary szortów na wf - za całość 28.
Ciężko tak pisać, bo każdy ma inne potrzeby - jeden więcej na jedzenie, drugi więcej na ubrania, trzeci musi na urlop do ciepłych krajów (na tydzień za około 300-400 od osoby full wypas). Paradoksalnie najwięcej nas zawsze kosztuje wyjazd do Polski. Nie dość, że zabrali nam lotnisko spod nosa i musimy korzystać z droższego i dalszego Glasgow International, to jakimś cudem podczas pobytu kasa ucieka, nigdy nie wiadomo gdzie. A już pójście na normalne, domowe zakupy w Polsce zwyczajnie nas przeraża. Nic człowiek nie kupi i zostawia 5 razy więcej niż w Szkocji.
A, jeszcze jedna ważna kwestia. Nawet jeśli pracujesz "na czarno", co nikogo tu w oczy nie kłuje (poza rządem i urzędem skarbowym, ale ich ignorujesz), zarabiasz nie mniej niż 6,50 na godzinę, co jest minimalną stawką określoną przez rząd. Np. za sprzątanie przeciętna stawka to 7 do 10, a ze sprzątania wiele imigrantek się tu utrzymuje.
Tak zwana dobra praca zaczyna się od 2000 miesięcznie, ale w naszej mieścinie to raczej nieosiągalne. Polak (jak prawie wszyscy mężczyźni, jakich tu znamy) szuka zawsze takiej pracy, w której jest dużo nadgodzin, nocne zmiany, bo to podwyższa tygodniówkę do około 500. Szkot - przeciwnie: na nadgodziny nie zostanie, bo jak za dużo zarobi to straci zasiłki (czy też dodatki, tzw benefity). Child benefit na jedno dziecko wynosi obecnie 87 miesięcznie. Nie znam stawek na więcej dzieci, wiem, że rośnie proporcjonalnie ale jest limit maksymalny. Królowa dopłaci też do czynszu, przyzna mieszkanie, a i rentę da - jeśli tylko potrzebujesz i umiesz przebrnąć przez długaśne i skomplikowane formularze. Może być tak, że po zsumowaniu wszystkich benefitów koszty stałe są na poziomie 100 miesięcznie.
I taka jest, moi drodzy, różnica.

Wyspa Arran (dzień drugi).

Niełatwo jest opisać wycieczkę po 2,5 roku, ale spróbuję... Czas na drugą część relacji z dwudniowej wycieczki na Arran. Sporo czasu upłynę...