niedziela, 13 grudnia 2015

Szkockie Święta czyli OMG

Dla Polaków Boże Narodzenie to głównie rodzina, karp, kiszona kapusta na 50 sposobów, pyszne ciasta, choinka, Pasterka... Każdy ma swoje ulubione elementy, które - zwłaszcza emigrantom - kojarzą się z grudniowym świętowaniem.
Szkoci... cóż. Po pierwsze: nie jest to naród jednolity religijnie. O ile kolędy znają mniej więcej takie same, o tyle tradycje związane z prawdziwym pochodzeniem Bożego Narodzenia nie są tu bardzo honorowane. I w ogóle, mają tu dziwne zwyczaje.
Oto mój subiektywny zestaw świątecznych dziwactw:

1. Brukselka. 






Ja tam lubię brukselkę - nie, żebym miała jeść ją codziennie, ale od czasu do czasu jest OK. Natomiast większość znajomych Szkotów jej nie lubi. 
Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego katują się nią na świątecznym obiedzie i udają, że to specjalny przysmak. Tradycja tradycją, ale jeśli coś mi nie smakuje, to nikt mnie nie zmusi żebym to zjadła na święta, kiedy żarełko ma być pyszne i wyczekiwane cały rok.
Gdyby ktoś chciał sobie przyrządzić taki przysmak, tu znalazłam przepis i zdjęcie.

2. Pietruszka.



Kolejnym idiotycznym przysmakiem jest pieczony pasternak. Czekasz na to cały rok, marzysz o tym, że mama/babcia przygotuje ci ten smakołyk na świąteczny obiad. Uczysz się od nich receptury, tajników wykonania, dążysz do perfekcji we własnym domu... Weź kilo pasternaku, umyj, przekrój na pół, polej miodem i upiecz w piekarniku. Ta-da!

Kto odważny, może się zmierzyć z przepisem na to wyszukane danie.

3. Czas na choinkę.



Szkoci tak bardzo nie mogą się doczekać Świąt, że budują sobie atmosferę na wiele tygodni wcześniej. Nie zapomnę jak 3 lata temu nieomal zemdlałam na widok kartek świątecznych wystawionych na sprzedaż w... sierpniu. Sklepy (tak jak w Polsce) gotowe są już w listopadzie, a w domach dekoracje wystawiane są od 1 grudnia - moje znajome szkockie mamy chwalą się na FB choinkami, wieńcami i skarpetami na kominku, a dzieci wyjadają czekoladki z kalendarzy adwentowych. 

4. Zakupów szał czyli Christmas Shopping.



Pytanie "czy zrobiłaś już świąteczne zakupy?" zbiło mnie z tropu w pierwszym roku. Jest ono stałym elementem pogawędek od początku grudnia, chociaż w tym roku - a jakże - ktoś zadał mi to pytanie jakoś w połowie listopada. "Świąteczne zakupy" to wszystko, czego możesz potrzebować i mnóstwo zbędnych pierdół. Od prezentów dla całej rodziny, przez dekoracje, po żarcie i - najważniejsze - alkohol. W tym roku przeciętny Szkot wyda prawie 600 funtów, kupi 13 prezentów, średnio po 28 funtów każdy, a na jedzenie wyda 130 funtów.
Znam osoby, które wydają wiele setek funtów z kart kredytowych, głównie na prezenty. Znajomy siedmiolatek dostał w zeszłym roku gadżety o wartości około 1000 funtów. 

Osobnym bzikiem jest "boxing day", w Polsce znany jako drugi dzień Świąt. W tym dniu wiele sklepów rzuca wszystko, czego nie sprzedali w tym roku i obniża ceny. Ludzie dostają świra a szał zakupów zaczyna się w sklepach internetowych już od północy.

5. Alkohol.



Ponieważ nie obchodzi się tu Wigilii, nie ma też mowy o poście. Dlatego obowiązkową pozycją na liście świątecznych zakupów jest alkohol, morze alkoholu. Wino, grzane wino, whiskey, rum, a najbardziej Baileys. Każdy ma swój ulubiony świąteczny trunek, którym podlewa pieczonego indyka z brukselką i pietruszką.
Przepisy na koktajle znajdziecie tutaj i tutaj.



Wesołych Świąt!










Wyspa Arran (dzień drugi).

Niełatwo jest opisać wycieczkę po 2,5 roku, ale spróbuję... Czas na drugą część relacji z dwudniowej wycieczki na Arran. Sporo czasu upłynę...