środa, 27 maja 2015

Piszemy piosenkę.

Drogi pamiętniczku,
dziś nasza grupa pisała piosenkę. Po angielsku. O "Great Tapestry of Scotland" (o której pisałam tutaj)Poważnie.
Cytując jednego z uczestników warsztatów, Piotra: "Jakby mi ktoś powiedział, że będę w Szkocji pisał po angielsku piosenkę o gobelinach, to bym mu w życiu nie uwierzył".




A brzmiało tak niewinnie, kiedy nasza Urszulka (nauczycielka z college'u ma na imię Orsolya) zapowiedziała nam, że idziemy na warsztaty z pisania piosenek. Warsztaty, pomyślałam, dużo ludzi, każdy coś robi, można zginąć w tłumie... I zgadnijcie, kto był najgłośniejszy i wpychał się przed szereg? Oczywiście JA!

Cała grupa z kursu angielskiego, wielonarodowościowa oczywiście, została podzielona na 3 stoły po 4 osoby. Każdy stół pracował nad własną piosenką. Na początku patrzyłyśmy na siebie w całkowitym osłupieniu, trzy Polki i Chinka, dukałyśmy jakieś nieskładne słowa, próbowałyśmy sklecić zdania. I nagle Alicja zaczęła pisać. Jak zaczęła, tak w 10 minut miałyśmy cztery zwrotki i melodię. Inspiracją był ten panel:


Fenomenalna zabawa! Pan, nazwijmy go, koordynator, zagrał nam muzykę, zaśpiewałyśmy, nagrano nas telefonem i obiecano wysłać nagranie mailem. Może nawet je wrzucę na bloga :)

Każdy stół wymyślił całkowicie unikalną piosenkę, różne były teksty, tempa, melodie i przekazy. Europejczycy i Azjaci, pracownicy fizyczni i kury domowe, z błędami, gramatyka leży, ale trzy piosenki stworzyliśmy. Wszyscy byliśmy bardzo zaskoczeni ogromem naszych możliwości.

piątek, 8 maja 2015

College welcome to?

Doszłam do wniosku, że jak nie spróbuję, to się nie przekonam, i złożyłam wniosek o przyjęcie mnie do college'u.


College to edukacja po średniej szkole, oferuje kursy zawodowe na różnym poziomie. Znalazłam sobie kurs o nazwie counselling, co na polski można przetłumaczyć jako poradnictwo (bo doradztwo kojarzy się z podatkami i bankami), w trybie "full time" czyli trzy dni w tygodniu. Nie wymagają wcześniejszego doświadczenia ani wykształcenia w tym kierunku, ba! nawet doświadczenie życiowe może być atutem, więc czemu by nie spróbować? 
Zaaplikowałam przed Wielkanocą. Po kilku tygodniach dostałam list z zaproszeniem na grupową rozmowę kwalifikacyjną, podczas której dowiemy się więcej o kursie i zostaniemy ocenieni. Miałam przynieść referencje na załączonym formularzu, dokument potwierdzający adres (np. rachunek z moim nazwiskiem) i świadectwa lub dyplomy jeśli jakieś posiadam. 
Wyznaczonego dnia czternastu kandydatów różnej płci i wieku zasiadło w pokoju, oddało swoje papiery jednej pani do wglądu, a pan w tym czasie zaprezentował nam w power poincie wszelkie aspekty kursu.
Po prezentacji podzielił nas na dwie grupy, każda z grup miała takie same zadania. Jedną grupę obserwowała pani, drugą - pan. Pierwsze zadanie polegało na wymienieniu jak największej ilości sytuacji, które mogłyby skłonić człowieka do szukania porady. W tym zadaniu oceniana była aktywność uczestników i umiejętność współpracy w grupie. To samo w drugim zadaniu, gdzie mieliśmy wymienić jak najwięcej cech, które posiadać powinien dobry "poradnik" (ang. counsellor). Trzecie, ostatnie zadanie, było pisemne: mieliśmy napisać co dla nas znaczy słowo "empatia", dlaczego chcemy zostać counsellorami, jakie 3 cechy sprawią, że będziemy w tym dobrzy i dlaczego.
Egzamin po zbóju, rzekłabym, tyle że wszystko po angielsku... Stres był spory, ale bardzo się cieszę, że zrobiłam ten krok. Co prawda pani powiedziała, że tylko kilka miejsc w grupie zostało dla nas, więc na wstępie 90% z nas odpadło, ale zawsze jest lista rezerwowa :)
Budynek szkoły praktycznie widzę przez okno, spacerkiem mam 5 minut. Fajnie byłoby się dostać.

Wielki gobelin czyli Great Tapestry of Scotland.


Do Ayr zawędrował najdłuższy gobelin świata: Great Tapestry of Scotland. Tysiąc ochotników wyszyło łącznie 143 metry bieżące lnu, używając do tego 49.000 metrów włóczki i nici. Zabrało im to półtora roku, łącznie 50.000 godzin czyli jakieś 6 lat.

Jak wszystkie dzieła sztuki, to również trudno jest opisać słowami i zdjęciami. Panele zaprojektowane przez artystę Andrew Crummy'ego przedstawiają wybrane momenty z historii Szkocji, od powstania wyspy, przez wojny, plagi, reformacje, rewolucję techniczną, wydarzenia sportowe, wynalazki, po dziś dzień. Na zdjęciach możecie zobaczyć jaką techniką zostały wykonane, chociaż oczywiście nie da się oddać całej urody paneli. Prostota i symbolika przekazu, kolory, świadomość pracy włożonej w każdy z elementów tego wielkiego gobelinu sprawiają, że ogląda się go z zapartym tchem. 

Przy każdym panelu znajduje się krótki opis co przedstawia a czasem ciekawostki związane z jego tworzeniem. 
Jeśli będziecie mieli okazję, zobaczcie koniecznie tę wystawę. Wydaje się, że to tylko wyszywanki, ale efekt jest niesamowity. Wstęp wolny :) 



Wyspa Arran (dzień drugi).

Niełatwo jest opisać wycieczkę po 2,5 roku, ale spróbuję... Czas na drugą część relacji z dwudniowej wycieczki na Arran. Sporo czasu upłynę...