piątek, 8 maja 2015

College welcome to?

Doszłam do wniosku, że jak nie spróbuję, to się nie przekonam, i złożyłam wniosek o przyjęcie mnie do college'u.


College to edukacja po średniej szkole, oferuje kursy zawodowe na różnym poziomie. Znalazłam sobie kurs o nazwie counselling, co na polski można przetłumaczyć jako poradnictwo (bo doradztwo kojarzy się z podatkami i bankami), w trybie "full time" czyli trzy dni w tygodniu. Nie wymagają wcześniejszego doświadczenia ani wykształcenia w tym kierunku, ba! nawet doświadczenie życiowe może być atutem, więc czemu by nie spróbować? 
Zaaplikowałam przed Wielkanocą. Po kilku tygodniach dostałam list z zaproszeniem na grupową rozmowę kwalifikacyjną, podczas której dowiemy się więcej o kursie i zostaniemy ocenieni. Miałam przynieść referencje na załączonym formularzu, dokument potwierdzający adres (np. rachunek z moim nazwiskiem) i świadectwa lub dyplomy jeśli jakieś posiadam. 
Wyznaczonego dnia czternastu kandydatów różnej płci i wieku zasiadło w pokoju, oddało swoje papiery jednej pani do wglądu, a pan w tym czasie zaprezentował nam w power poincie wszelkie aspekty kursu.
Po prezentacji podzielił nas na dwie grupy, każda z grup miała takie same zadania. Jedną grupę obserwowała pani, drugą - pan. Pierwsze zadanie polegało na wymienieniu jak największej ilości sytuacji, które mogłyby skłonić człowieka do szukania porady. W tym zadaniu oceniana była aktywność uczestników i umiejętność współpracy w grupie. To samo w drugim zadaniu, gdzie mieliśmy wymienić jak najwięcej cech, które posiadać powinien dobry "poradnik" (ang. counsellor). Trzecie, ostatnie zadanie, było pisemne: mieliśmy napisać co dla nas znaczy słowo "empatia", dlaczego chcemy zostać counsellorami, jakie 3 cechy sprawią, że będziemy w tym dobrzy i dlaczego.
Egzamin po zbóju, rzekłabym, tyle że wszystko po angielsku... Stres był spory, ale bardzo się cieszę, że zrobiłam ten krok. Co prawda pani powiedziała, że tylko kilka miejsc w grupie zostało dla nas, więc na wstępie 90% z nas odpadło, ale zawsze jest lista rezerwowa :)
Budynek szkoły praktycznie widzę przez okno, spacerkiem mam 5 minut. Fajnie byłoby się dostać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Wyspa Arran (dzień drugi).

Niełatwo jest opisać wycieczkę po 2,5 roku, ale spróbuję... Czas na drugą część relacji z dwudniowej wycieczki na Arran. Sporo czasu upłynę...